Ostatni raz napisałem opis o trudnym dylemacie - kiedy powiniesz wybierać pomiędzy miłością a przyjaźnią. Dzisiaj chciałbym podyskutować o przypadku, kiedy ktoś jest w związku i ma dzieci. Jednak małżonkowie już nie lubią i męczą się nawzajem. Często ludzie (zwłaszcza z tradycyjnej albo religijnej kultury) decydują (albo zmuszony tak zdecydować) przedłużyć to wspólne życie dla dzieci albo krewni. Taki nieszczęśliwy związek trwa jeszcze kilka lat (albo dziesiątki lat). Dzieci rosną w taką niemiłosnej atmosferze i to na pewno ma zły wpływ na ich postępowanie w przyszłości we własnych rodzinach.
Czy ten wybór jest poprawny? Cierpieć przez połowę życie i zapomnieć, że wszystko może być innym? Czym tak zła alternatywa przerwać to bezradosne istnienie, przekonać trudny czas rozwodu, a potem znaleźć siebie znów. Poza tym to może stać druga próba życia, chociaż z radością albo nadzieją.
Czy czytelnik lub czytelniczka nie zgadzasz się ze mną?
Faktycznie, czasem jest tak, że dzieci są ostatnim ogniwem, które spaja dwoje ludzi.