20. kwietnia 2018 roku. Tego dnia wyjechałem z Coimbry (miasta, w którym mieszkałem), aby pojechać do Strasburga. W tym francuskim mieście miałem wziąć udział w symulacji procedury legislacyjnej Unii Europejskiej. Najbardziej interesującym aspektem tego spotkania było to, że miało się odbyć w samym Parlamencie Europejskim!
Aby dojechać do Strasburga, musiałem najpierw jechać do Porto, miasta na północy Portugalii, ponieważ stamtąd odlatuje samolot. W dzień lotu obudziłem się o 7:00, założyłem garnitur i poszedłem na dworzec kolejowy, aby pojechać do Porto.
Kiedy byłem w pociągu, przypomniałem sobie, że miałem wysłać wiadomość do znajomego. Po spotkaniu w Strasburgu, musiałem jechać do Frankfurtu, ponieważ samolot powrotny odlatywał z tamtego miasta. Ponieważ nie wiedziałem jak kupić bilet kolejowy we Francji, wysłałem wiadomość do znajomego, który mieszkał we Francji, zwracając się o pomoc do niego. Szybko odpowiedział i powiedział mi, że ma zniżkę dla studentów i może kupić mi bilet. Aby to zrobić, musiałem mu powiedzieć mój numer paszportu. A następnie zdałem sobie sprawę, że zapomniałem wziąć mój paszport!
Kiedy to zauważyłem, już byłem blisko Porto. Zatem zdecydowałem, że pojadę na lotnisko i spróbuję zmienić dokument podróży, aby wsiąść z moją kartą pobytu. Jednak odmówiono mi. Przede wszystkim, to znaczy, że nie zdążyłem na swój lot, ale mogłem kupić bilet na inny lot. Po drugie, to znaczy, że musiałbym wrócić do Coimbry, aby zabraćmój paszport.
Jak tylko dojechałem do domu, natychmiast wziąłem paszport i wróciłem na dworzec kolejowy. Ale kiedy kupowałem bilet, osoba mi powiedziała, że pracownicy przedsiębiorstwa kolejowego strajkują. Dlatego pojechałem na dworzec autobusowy, ale oni też strajkowali! Miałem ostatnią opcję: jechać taksówką. Zapytałem taksówkarza, ile kosztowałby przejazd do Porto. On mi powiedział, że 150 euro. Płacąc oszczędnościami z semestru, dojechałem na lotnisko i zdążyłem na lot.
Ponieważ jest tylko jeden lot dziennie do Strasburga, poleciałem do niemieckiego miasta nazwanego Baden-Baden, które jest niedaleko Strasburga. Kiedy przyleciałem, zapytałem kogoś, jak mógłbym jechać na dworzec kolejowy miasta. Jednak ku mojemu zdziwieniu nikt na lotnisku nie mówił po angielsku. Pomimo to znalazłem autobus, który jechał na dworzec kolejowy.
Jak tylko przyjechałem na dworzec, szukałem miejsca, gdzie można kupić bilet do Strasburga. Jednak miałem mały problem: opcja w języku angielskim nie działała. Dlatego musiałem napisać nazwę Strasburga po niemiecku, ale mogła być "Strassburg" lub "Straßburg". Próbowałem napisać tym pierwszym sposobem, ale automat biletowy mi nie pozwolił. Ale kiedy napisałem w ten drugi sposób, bilet kosztował więcej niż 80 euro. Musiał być jakiś błąd. Po chwili zauważyłem, że szukałem biletu do miast tylko w Niemczech. Potem poprawiłem błąd i kupiłem bilet (który kosztował tylko 7 euro).
Pociąg odjeżdżał o 05:00. Pomimo że mieszkałem w Europie ponad półtora roku, wciąż miałem mentalność Brazylijczyka. Wydawało mi się, że skoro jestem sam z moim bagażem, to ktoś mnie może okraść, jeśli pójdę spać. Dlatego nie spałem i czekałem na pociąg na peronie. Po kilku godzinach pociąg przyjechał, wsiadłem do niego i prawie zasnąłem. Po chwili poszedłem sprawdzić na mapie, po ilu stacjach muszę wysiąść. W tym momencie zdałem na sobie sprawę, że wsiadłem do złego pociągu! Po sprawdzeniu na mapie, wysiadłem na następnej stacji, aby wsiąść do prawidłowego pociągu. Na tej stacji, byłem bardzo zdezorientowany. Stacja była tylko dużym betonowym blokiem z czerwonym biletomatem, a po przeciwnej stronie był mały las. O 06:00 (prawidłowy) pociąg do Strasburga przyjechał.
Kiedy przyjechałem na dworzec w Strasburgu, od razu pojechałem do hostelu, w którym uczestnicy symulacji mieli się zatrzymać. Jednak zapomniałem, że mogłem zameldować się dopiero po południu. Dlatego zdecydowałem po prostu zrobić sobie drzemkę w holu, aż będzie można iść do pokoju. Ostatecznie ktoś mnie obudził i mi powiedział, że mogę iść do swojego pokoju.
Przez moją nieuwagę dotarcie do Strasburga było niepotrzebnie trudne. A na symulacji dobrze się bawiłem, koniec końców.
Wow, Giuliano, ale przygoda! Całe szczęście, że jakoś z tego wybrnąłeś :) Swoją drogą, my Polacy też balibyśmy się, że ktoś nam ukradnie bagaż. To chyba też polska mentalność :) Swoją drogą, świetnie napisany tekst, bardzo lekko się go czytało i brzmi naprawdę naturalnie. A i jeszcze jeden drobiazg a propos tytułu Twojego tekstu: "Mimo głupoty, dałem radę".
Jezu, ta historia jest tak szalona, że w połowie przestałem rozumieć <XD>