Przeczytałem drugi esej od Lokus poświęcony Senece z jego zaleceniami dotyczącymi skutecznego czytania. Również ta “journalistka” opisała własną refleksję o tym, jak rzadko czyta i jak z tego powodu cierpi (proszę o wybaczenie za skrót). Tak się wydarzyło, że mam odwrotne doświadczenie, kiedy to dotyczy książek. Jednak jednocześnie zazdroszczę Lokus jej mistrzowskiego podejścia do czytania. Spróbuję to wyjaśnić szczegółowo w tym poście.
Oddając hołd Senece, powiem, że znów muszę się zgodzić z jego radą w znacznym stopniu — skupić się wyłącznie na wartościowych dziełach literackich, po przeczytaniu których będziesz miał jakiś wpływ na własne życie — lub wgląd w jakiś temat, lub zapoznanie ze słynnym arcydziełem, a w najgorszym przypadku, chociażby przeżycie tych emocji i zaciekawienie dobrą historią.
Jeszcze półtora roku temu ledwie czytałem jedną czy dwie nowe książki rocznie. Było bardzo trudno mnie zainspirować do nieznanego autora, kiedy chodziło o literaturę piękną, bo miałem kryterium surowsze od Seneki — dlaczego? Co to mnie przyniesie? Czy mogę spotkać jakąś prawdziwą pożyteczną ideę w zwykłej książce?
Wszystko się zmieniło, kiedy zacząłem chodzić na spotkania klubu literackiego. W odróżnieniu od Lokus powinienem słuchać całego audiobooka nawet co tydzień. Przy czym to nie ja decyduję, co będziemy czytali i o czym dyskutowali. W tym przypadku rada Seneki ma naprawdę sens. Wobec mojego wewnętrznego kryterium tylko jedna na pięć-dziesięć książek potrafi zagrać jakąś melodię na strunach mojej duszy. Dlaczego poświęcać tyle czasu na pozostałe utwory?
W tym przypadku odpowiedź jest bardzo prosta — spędzam tak wiele czasu z audiobookami, żeby później wymienić to wszystko na dwie godziny intelektualnej przyjemności z dyskusji. Mówiąc inaczej — robię to dla własnej rozrywki.
A jeżeli zastosujemy kryterium Seneki — wyciągnąć z literackiego dzieła coś na biedę, śmierć i inne nieszczęścia, które spotykają ludzi. I wtedy … milczenie. Te emocje, współczucia, piękność wątków oraz spryt postmoderny… - one pomagają tylko zapomnieć tymczasowo o cierpieniu i o śmierci. Wygląda na to, że literatura piękna jest bezradna wobec Seneki. Że wyłącznie literatura faktu posiada potencjał do czegoś praktycznego.
Dwaj bardzo szanowani przeze mnie pisarze powiedzieli w memuarach, że w pewnym wieku przestali czytać literaturę piękną, chociaż byli bardzo słynnymi jej przedstawicielami. Odpowiadali, że nie widzą w tym zajęciu żadnego sensu. Że te wymyślone światy albo wątki już ich nie dotykają. Na odwrót, czytają wiele faktów, analiz, wykładów.
Co do mnie, no nie jestem jeszcze nudnym stoikiem. Trochę jeszcze poczytam i dla przyjemności, i dla eskapizmu i dla fajnej dyskusji. Ależ zapomnieć o podejściu Seneki też już nie potrafię.
O nie! Jak bardzo się nie zgadzamy! Z literatury pięknej można czerpać tak bogate lekcje życia i tak daleko idące przemyślenia, że naprawdę nie wiem, co lepsze pod tym względem: czy fikcja, czy nie-fikcja. No dobrze, gdybym miała wybierać, to wolę filozofię. Ale na pewno nie pod każdym względem. Są takie przeżycia i tajemnice, w których filozofia jest dopiero wtórna po literaturze, a literatura czasem toruje jej ścieżkę, stawiając pierwsze kroki na nieznanym terenie. Arystoteles napisał w połowie IV wieku p.n.e., że człowiek to zwierzę posiadające rozum albo że człowiek jest zwierzęciem społecznym, a Sofokles 100 lat wcześniej w Antygonie: "Siła jest dziwów, lecz nad wszystkie sięga dziwy człowieka potęga" (πολλὰ τὰ δεινὰ κοὐδὲν ἀνθρώπου δεινότερον πέλει), co można też rozumieć jako "wiele jest rzeczy dziwnych i strasznych na świecie, a największą z nich jest człowiek". I mimo wszystkich nowych i rozmaitych definicji, które powstały od czasów Arystotelesa (homo faber, homo oeconomicus, homo ludens itd itp), jakoś i tak nie możemy przestać wracać do tego zdania Sofoklesa i dumać nad nim :) To tylko jeden przykład z miliona :P
Potrzebuję uzasadnień — z przykładami — jak literatura piękna działa wobec zasady Seneki? Nie będę sprzeczać, że ona nas rozwija moralnie i intelektualnie. Dodatkowe, jeżeli potrafi zostać arcydziełom popularnym, no wtedy broszeczki potrafi zmienić społeczność i jej zachowania. Ależ niech zostaniemy praktykami — literatura piękna jest znaczną sześciu kultury i to jest bardzo ważne. Jednak większość tej sztuki już istniała w XX wieku i co się zdarzyło? Nie stwierdzam, że fikcja jest pusta i niepożyteczna. Tylko nie wierzę, że to ona pomoże ludziom polepszyć ludzki świat. Kiedy słucham wykłady naukowe, to widzę praktyczne rozwiązania albo rozumienie naszych globalnych problemów. Wydaję mi się, że Seneka o takich rzeczy pisał. Chociaż mogę się mylić — bo jestem pogardnym arogantem ze świata inżynierów.
No dobrze, a odpowiedz mi na takie pytanie: co uważasz za większy postęp ludzkości w stosunku do starożytności - że budujemy samoloty, czy że obaliliśmy niewolnictwo?
Oczywiście, że rozwój społeczny jest wiele razy ważniejszy niż dzieła techniczne. I jeżeli będziemy rozmawiali o czasach Renesansu i potem, to wpływ literatury pięknej był bardzo mocny. Ależ w nasze czasy nie widzę już tej mocy. Teraz seriali próbują poszerzyć granice ludzkich zachowań i coś polepszyć z rasizmem, nacjonalizmem i innymi podobnymi rzeczami. Tylko nie widzę dobrych przykładów, jak coś wpłyło na nas.
No więc widzisz, sam przyznałeś, że literatura piękna "rozwija nas moralnie i intelektualnie" i że rozwój społeczny jest ważniejszy od technicznego. Myślę, że na wiele sfer postępu literatura miała wielki wpływ: choćby właśnie wyzwolenie niewolników i wyzwolenie kobiet. Choćby przez przedstawianie ich jako bohaterów i pokazywanie ich wewnętrznego świata, co zawsze budzi empatię. Wpływ literatury jest trudno mierzyć, bo działa powoli i w nieoczywisty sposób. Ale jest też mnóstwo przykładów bardziej wyraźnych. Na przykład idea komunizmu pierwszy raz pojawiła się w świecie w formie literackiej: "Utopii" Thomasa More'a. Oczywiście, co się z tą ideą stało później to inna sprawa, ale myślę, że tam zapoczątkowały się nowe rozwiązania, w tym takie stosowane dzisiaj z powodzeniem w UE.
Oddaję się na twoją litość! ✌
Powinieneś spać teraz a nie się "oddawać" 😅